Co jest grane?!
Jestem córką pilota, genetycznie zabezpieczoną
przed wszelkimi sensacjami związanymi ze zmysłem równowagi.
Nie mam lęku
wysokości, zawrotów głowy, choroby lokomocyjnej ani morskiej, mogę jeździć
tyłem do kierunku jazdy, pływać podczas sztormów i wsiadać na wszelkie
urządzenia w parkach rozrywki.
W związku z tym NIE ROZUMIEM, co
stało się z moim błędnikiem w domku do góry nogami!
Niby wszystko w nim jest normalnie,
zaledwie podłogi nieco pochyłe i „odwrotny” wystrój, ale nagle porobiło
się coś takiego, że sponiewierało mnie jak pijaną: zataczałam się, trzymając
się ścian, a odległość dzielącą mnie od schodów pokonałam niemal na
czworakach.
Identycznie zachowywały się wszystkie ludzkie organizmy, które tam
weszły.
Dlaczego?
Ja z kolei rzygam w samochodzie, na statku, na karuzeli, a nawet trudno mi stanac na jednej nodze. Blednik mam popsuty od urodzenia, ale... na tych zdjeciach nie widze niczego, co mogloby przyprawic mnie o mdlosci. Chyba musialabym tam wejsc, zeby ulec, zdjecia nie oddaja nawet w czesci tych zagrozen. Ale wierze Ci na slowo. :)
OdpowiedzUsuńNie rozumiem tego zjawiska. Po prostu nie rozumiem! Nawet w samolocie, gdy dom teściów miałam nad głową, a niebo pod nogami, nic mi nie zwariowało.
UsuńNo ja tez nie miewam sensacji, ale w takim domku w środku nie byłam, podziwiałam z daleka...
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam zawroty głowy, przebadali mnie i nic nie stwierdzili, ale od tamtej pory źle na mnie działa woda kołysząca się w wannie...
Może przeszłaś jakieś zapalenie ucha środkowego albo anginę i coś Ci walnęło w błędnik?
Usuńdomek do góry nogami polecam, cha, cha :)
Nic z tych rzeczy, to starość po prostu...
UsuńCosik mi się nie widzi, żeby w Twoim wieku to miała być starość. Starość zaczyna się po dziewięćdziesiątce.
UsuńTrzymam za słowo...ale tyle nie dożyję :-(
UsuńBez przesady, co to jest te głupie 90?
Usuńja mam chorobę lokomocyjną - kiedy wsiadam w cokolwiek, co się rusza czuję głód - muszę jeść i to zdecydowanie więcej niż w domu
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, dziwna to choroba lokomocyjna. Jakby odwrotna - ci, których znam, raczej oddają to, co zjedli, a nie pochłaniają.
Usuńnie poradzę - tak mam. kiedy tylko geografia zaczyna się przemieszczać względem mnie, czuję niedostatek w przewodach pokarmowych - może to nerwowe?
UsuńMoja znajoma tak ma, ledwo autokar rusza, ona wyciąga kanapki i jajka...
UsuńOch, Oko, przesuwająca się geografia jest taka piękna! Czym tu się denerwować?
UsuńJotko, wszystkim ludziom, których znam, chce się jeść w czasie podróży, to chyba jakaś forma samoobrony organizmu przed nuda związaną z długotrwałym siedzeniem albo zwyczajna żarłoczność, jak to ma miejsce u osób lubiących jeść (to znaczy u mnie, u mojej córki, u przyjaciółki-Kulki).
UsuńByłam w takim domku - nigdy więcej! Wychodziłam, a właściwie wypełzałam, wzdłuż ściany. Byłam pewna, ze skończy się pawiem. Chorobę lokomocyjną miewam. Czasem kilka godzin jadę bez problemu, czasem po kilometrze szukam worka :) Do kompletu mam córcie, która ochoczo pawiami miota.
OdpowiedzUsuńI jestem w stanie zrozumieć fakt, że takie osoby pełzają w domku do góry nogami na czworakach. Ale kompletnie nie rozumiem, co zaszło w moim wypadku!
UsuńA próbowałaś oszukać mózg, czyli zamknąć oczy (na chwilkę)?
OdpowiedzUsuńNie przyszło mi to do głowy. A może on własnie został oszukany tym odwrotnym obrazem?
UsuńGdzieś o tym czytałam, to nie mó pomysł autorski :)
UsuńTeż będzie na ewentualną przyszłość, w razie wu.
UsuńOraz ciekawe, co by było, gdyby wejść tam na rękach...
OdpowiedzUsuńTrzeba mi było podrzucić ten pomysł wcześniej!
UsuńNo to teraz już wiesz :D
UsuńZa późno!
UsuńAle może jeszcze kiedyś jakiś dom stanie mi na drodze do góry nogami :)
Bylas w Szymbarku?
OdpowiedzUsuńJa wymieklam tam po paru krokach i sie wycofalam, slabej d...y jestem :)
W Szymbarku nie byłam nigdy, ten domek znajduje się akurat w Zakopanem.
UsuńMyślę, że to kwestia mózgu. Obznajomiony z tym, że nie chodzimy do góry nogami reaguje takimi sensacjami, ale nie wiem, tak tylko przypuszczam. Natomiast wiem napewno, że zareagowałby jeszcze gorzej gdybym patrząc na swoje odbicie w lustrze dojrzała szczupłą jak łania, wysoką, długonogą, młodszą o dzieści lat, wylaszczoną piękność. Oj, mogłoby się skończyć Tworkami:-))
OdpowiedzUsuńMarytka
To oznacza, że jesteś przywiązana do siebie takiej, jaka jesteś - i bardzo to zdrowe.
UsuńOj, miód na moje serce lejesz:-)
UsuńMarytka
A jak inaczej? Ludzie, którzy wciąż się odchudzają, odmładzają, katują dietami i fitnessami, najwyraźniej są biedni, bo nie lubią siebie.
UsuńBylam w tym domku w Zakopanem i podobnie jak Ty. Nie mam choroby lokomocyjnej, blednik mam w doskonalym porzadku, leku wysokosci nie mam, jedyne co mam to klaustofobie. A jednak wchodzilam po schodach ciagnac sie po poreczy, jakbym zaraz spasc miala z dolu do gory. To niestety mozg nie radzi sobie z odwroceniem obrazu :-) Domek byl super, polecilam go mojemu synowi, to powiedzial potem ze to nadurniejsza atrakcja, w ktorej byl i najgorzej wydane pieniadze. Foch.
OdpowiedzUsuńPopieram! Dobry foch nie jest zły, dlatego polecam foch z przytupem.
UsuńI to z jakim! W ogole nie rozumiem co sie ma tam niby nie podobac. Taki domek super jest przeciez.
UsuńPewnie! Podjęłabym się nawet w takim zamieszkać, wyszłoby taniej niż chlać wódę :)
UsuńCiekawe jakbys sikała :-)))))
UsuńDo góry!
UsuńNo i sprawa prysznica załatwiona:-)
UsuńMarytka
No i nakryłam się nogami :))
UsuńUroczyście postanawiam nie sikać i nie myć się!
To chyba tylko w takim domku?
UsuńJakoś nie wyobrażam sobie Ciebie stroniącej od kąpieli. No przecież, nie myjesz się so góry nogami?:-
Nieee..., tego nawet moja bogata wyobraźnia nie ogarnia:-)
Marytka
W zasadzie mówiłyśmy o tym domku. Ale bo ja wiem? Może by spróbować tak na co dzień?
UsuńTo już wiem, że takie atrakcje nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńBo niestety, choroba lokomocyjna z wiekiem trochę się tylko przyczaiła, czasem odpuszcza, ale czujna nadal muszę być.
No ale ja nie wiem, czy to ma coś wspólnego z chorobą lokomocyjną.
UsuńPowiem Ci, że nie zaglądałam jeszcze do tego domku, ale podejrzewam, że miałabym podobne reakcje. Błędnik i statyka wysiadają, bo opierają się głównie na zmyśle wzroku. Z zamkniętymi oczami pewnie byś się lepiej tam poruszała :).
OdpowiedzUsuńNastępnym razem wlezę z zamkniętymi oczami i będę się orientować Braille'm!
UsuńTy skoro jak mam hipermega chorobę lokomocyjną w standardowych warunkach to może tam dla równowagi byłabym jak Wilhelm Zdobywca i nic by mi nie było.
OdpowiedzUsuńNa logikę biorąc, tak by mogło być. Ale problem polega na tym, że tam logika nie działa.
UsuńCzasem mózg robi nam niespodzianki - ale to powód do radości bo znam takie jednokomórkowce, którym wszystko jedno - a swoją drogą - ameba nie miała by takiego problemu
OdpowiedzUsuńPantofelek chyba też nie? A euglena zielona?
UsuńByłam w takim domku w Mielnie. Zresztą w wielu miejscowościach można znaleźć takie domki. Czułam dokładnie to samo, co Ty - pomieszanie z poplątaniem i szaleństwo zmysłów. Jak to można wyprowadzić błędnik w pole ;)
OdpowiedzUsuńOszukać mózg to sztuka nad sztuki!
UsuńJa miałem podobne przeżycia w Centrum Nauki Kopernik. Jest tam taki pokój z dziwnymi ścianami. Tracisz równowagę bez widocznego powodu. Dziwne uczucie.
OdpowiedzUsuńPoza tym dwa razy ćwiczyłem prawdziwą chorobę lokomocyjną. Raz w wieku lat ok. 3. W PKSie puściłem pawia na gościa siedzącego przede mną. Mama miała tłumaczenie i próbowała gościa czyścić. Tyle z tego pamiętam. Drugim razem to było całkiem niedawno. Popłynąłem kutrem na dorsze po Bałtyku. Rejs trwał 12 godzin z czego ze 3 wisiałem na burcie nęcąc ryby.
Pozdy
W "Koperniku" nie odnotowałam takich doznań, za to wpadłam w ekstazę na symulatorze trzęsienia ziemi. Nie chciałam z niego zleźć!
UsuńSymulatora nie ma już od kilku lat...
UsuńLeslie Warszawski
Pewnie się zepsuł po tym, jak go nadmiernie eksploatowałam.
UsuńTo da się logicznie wytłumaczyć, ale po co? Ważne, że zmysły szaleją :)
OdpowiedzUsuńBo lubię wiedzieć. Tak jak Ty! :)
UsuńJa wiem i co z tego. Zmysły i tak szaleją :) Mózg zawsze jest zaskoczony i łatwy do oszukania, gdy styka się z nieszablonową sytuacją która łamie wypracowane schematy porównawcze. Odnosi wrażenia do znanych sobie szablonów, a gdy zamienisz szablony powstaje w nim chaos, bo porówania nie bardzo wychodzą. Wystarczy złamać schemat, wyjść poza szablon ... i już są kłpoty :)
UsuńKłpoty to kłopoty a nie jakieś głupoty :)
UsuńChaos i masakra.
UsuńI surówka z buraczków.
UsuńCałę życie oglądałaś lampę na suficie, to co się dziwisz. Nogi chciały chodzić po podłodze, a tu taka odmiana. Mózgu tak łatwo nie oszukasz. Ale po treningu pewnie wszystko by wróciło do normy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Wiesz, może to i dobrze... Co mi po oszukanym mózgu?
UsuńObraz przetwarzany przez mózg klóci sie z informacjami przekazywanymi przez blednik i taki jest skutek tego konfliktu :). Znane zjawisko i dla mnie okazalo sie dosc nieprzyjemne przy pelnym zoladku, argh...
OdpowiedzUsuńI w ten sposób zostałam skonfliktowana z własnym mózgiem?! Olaboga!
UsuńJuż powiedziano wszystko. Ty doskonale rozumiesz to zjawisko.
OdpowiedzUsuńPomyślałam o tym, że gdyby mieszkało się w takim domu to wyjście na zewnątrz byłoby szokiem! Człowiek do wszystkiego może, pewnie, się przyzwyczaić!
Sama jednak unikam takich domów! Byłaś bardzo dzielna.
Pomyślałam też, że nie raz, nie dwa bywałam w domach powywracanych do góry nogami. Też nie było łatwo! Pozdrawiam bardzo serdecznie.
W takich miejscach łatwo mi być dzielną, bo mnie to śmieszy i bawi.
Usuń